Wybory 2015 w Polsce były jednymi z najbardziej emocjonujących w historii naszego kraju. Nie były to wybory, które kojarzą nam się ze słabą kampanią i nieciekawymi kandydatami; które od samego początku są pozbawione klasy i uczciwości. Tym razem w Polsce wystąpiło bardzo ciekawe zjawisko, które jawiło się przeniesieniem kampanii do internetu. Platforma Obywatelska po przegranych wyborach parlamentarnych słowami Grzegorza Schetyny sama przyznała się, że wybory przegrała… w internecie. To właśnie internet wytykał Bronisławowi Komorowskiemu największe błędy i wpadki, które popełniał bez ustanku. Można powiedzieć, że to sieć okazała się być największym wrogiem kandydata Platformy Obywatelskiej. Sieć, która grzmiała po każdym przekręconym słowie, po każdej nowej prowokacji obozu rządzącego względem innych kandydatów i partii.
Wyborów prezydenckich i parlamentarnych nie można odgrodzić grubą kreską. W obu przypadkach pewne było, że kampania będzie przebiegać w sposób ociężały i uczestnicy nie będą grali fair. Niemniej jednak wielu obserwatorów nie spodziewało się, że niektórzy wytoczą aż tak ciężkie działa. Przytoczmy chociażby pamiętną rozmowę Tomasza Lisa z Tomaszem Karolakiem w której to obrażona została córka kandydata PiS Andrzeja Dudy. Obecna wtedy władza w Polsce zupełnie nie przejmowała się tym, że coraz głębiej wpada w dół, który takimi poczynaniami sama sobie kopie. Wpadek i prowokacji było bez liku a to może dać poważnie do myślenia, czy aby Platforma Obywatelska należycie przygotowała się do kampanii? Czy nie zlekceważono tu sporej części społeczeństwa uznając, że wybory już dawno są wygrane a obecność w sejmie i pałacu prezydenckim z góry ustalona? Takie zachowanie powinno być przestrogą dla kolejnej władzy, na której czele stoi Prezes Jarosław Kaczyński. Człowiek, który w roku 2015 wygrał wszystko – co miał do wygrania. Mimo to, że Prezydentem jest Andrzej Duda a Premierem Beata Szydło nikt nie ma w Polsce wątpliwości kto tak naprawdę podejmuje decyzje i kto ma pierwsze i ostatnie zdanie w kraju.
Wydawałoby się, że nowy rząd przypatrywał się poprzedniemu – uczył na błędach, ostrzył apetyty na przejęcie władzy rozmyślając nad tym jak nie dać wciągnąć się w wir samouwielbienia, którego jak pokazały wybory 2015 Polacy – nie tolerują. Dzisiaj w Nowym Roku 2017 widzimy, że tak nie jest. Prawo i Sprawiedliwość nie tylko jako partia, ale przede wszystkim jako osoby, którym zaufało miliony polaków zachowuje się jakby zupełnie zapomniała czym wygrała wybory i co obiecywała. W końcu w Polsce wreszcie miało się coś „dobrze zmienić” a my mieliśmy taką zmianę odczuć nie tylko w portfelach, ale i w naszych umysłach. Abyśmy znowu uwierzyli, że polityka w Polsce nie musi być synonimem głupoty, cyrku i teatru; który rozgrywa się – każdego dnia na naszych oczach.