czy pis wygra wybory

Polska scena polityczna zatrzęsła się ostatnio w wyniku wyczynów znanego już szeroko „Madryckiego Tria”. Dość przewidywalna i nudna kampania do samorządów, nieoczekiwanie zmieniła się w rozprawianie o delegacjach, wyłudzaniu pieniędzy przez posłów i wzajemne wytykanie palcami. Temat dość ciekawy i nieoczywisty gdyż, jak to często w Polsce bywa, dyskusja przeszła od meritum do ad absurdum. Bo co wspólnego mają wycieczki za pieniądze podatnika parlamentarzystów z samorządem? Samorządem, który powszechnie uważany jest za jedno z największych osiągnięć polskiej demokracji po 1989 roku. Kiedy włączymy telewizor i pooglądamy klipy wyborcze, to powstaje wrażenie, że to wybory do sejmu, a nie gminy czy powiatu. I tutaj szukałbym szans opozycji na odwrócenie niekorzystnego dla niej ostatnio trendu. Trzeba przypominać czym są te wybory, po co one są, a nie skupiać się na medialnej nawalance z wyliczaniem, kto i kiedy więcej wziął pieniędzy. Próbuje to zrobić prezes PiS, mówiący o stawce tych wyborów jako o zrzucaniu kamieni z pleców wyborców, mając na myśli obecne władze i dążenie do ich zmiany. Tylko czy same słowa prezesa wystarczą, gdy jego partyjne zaplecze skupiło się na sprawie z góry przegranej? Powiedzmy sobie szczerze, dla mediów zawsze sprawa posłów, którzy wyłudzili pieniądze na zagraniczną wycieczkę, to będzie samograj. Jeszcze jak są z partii szermującej hasłami odnowy moralnej, to już wisienka na torcie. Trzeba więc skończyć z rytualnymi narzekaniami na stronnicze media i próbować przebić się z innym przekazem. Tutaj trzeba konsekwencji i żelaznej dyscypliny, a nie pospolitego ruszenia. Tylko czy to się uda? Oto jest pytanie, na które niedługo poznamy odpowiedź.

Rekomendowane artykuły